Hmm. Mój znajomy na gadu-gadu miał przez jakiś czas opis "FO, Wkurwiam się".
Interpretowałem go jako Fuck Off, interpretacja zmieniła się wraz z rozwinięciem opisu : >
Dołączyłem, znajomy postawił mi namiot. Na początku pomógł mi gracz o nicku Enzo, którego co prawda nie spotkałem - jednak miałem przyjemność uczyć się z jego artykuliku. Próbowałem zbierać kupki, sklecać kasę na jakiś pistolet, większość czasu spędzałem w Hub. Po jakimś czasie dopiero dowiedziałem się że "stolicą" tej gry jest NCR - gdzie przeniosłem wkrótce swój namiot, tracąc po drodze jedną z krów : >
Przez jakiś czas stałem tam, noname bez znajomych, przyglądając się. Pierwsza głębsza interakcja z innymi graczami miała miejsce w momencie, w którym stwierdziłem że skoro ktoś zraidował mi tenta - to i ja powinienem zraidować komuś. Padło na nielubianego członka gangu The Guardians. Mimo że sam człowiek lubiany nie był - ja zostałem przyjęty do towarzystwa - jako postać z charyzmą i transport dla pro ekyp na SF.
Kiedy moja sytuacja transportu została ustabilizowana - zapisałem się do gangu. Małego, było nas tam z 5 osób? Zresztą w tej chwili żadna z nich nie gra. Grałem więc z ludźmi spotkanymi przy beczuszce, Raien, Dangerzone, 187Umkillas, Hez, Lamia, Chatte Noire, Weefsat, Dirk Straun, Wichura, Vladziu, Parano. Te nicki najczęsciej pojawiały się w mojej drużynie, choć zbierałem każdego. :p
Miałem też dość dobry kontakt z BBSem ([BBS]Samurai jest pierwszym graczem który mnie utentegował
), świetną robotę chłopaki robili dla tej gry.
Za jeden z ciekawszych okresów wymieniłbym czasy, gdy z Weefsatem bawiliśmy się w nawiedzonych kultystów boga Solarity i sług jego posłańców (Gjeemów takzwanych). Czterogodzinne prywatne questy to jest to : >
Team handsome, kolejny cudny okres, grupa wesołych znajomych nubizmujących w jaskini.
Wipe, The Guardians rozpada się ze względu na braki aktywności leadera, Drakonisa, następuje fuzja TH i TG. Myśleliśmy nad nazwą... Budowaliśmy też miasto. Mapą zajął się Dangerzone, wszyscy kombinowali nad contentem. Tak powstało Los Alamos, tak powstało LAW. Swego czasu dużo działaliśmy, spartakiada, trolling, eventy, abuse, abuse, abuse. Jest chyba z 5 poważnych bugów które wyciągnęli devi z tej gry po tym jak zostały przez nas przetrolowane do granic możliwości. Gejchatka w modoc, gejnamiocik w NCR. Skały w NCR też powstały po tym jak uwaliliśmy jednego dnia dwa CA stamtąd : >
Polowania na ruskich przy vortis, bar w hub, powstanie i szybki upadek hub criminals i Far Go Traders.
Kolejny wipe, wojna z TDS, wzajemne podpierdalanie sobie baz, abuse, docinki, śmieszno było.. Do czasu. Część ekipy się wyrkuszyła, coraz mniej nas było, coraz mniej organizacji, coraz gorsze działanie. Czasy w których stawaliśmy do walk przeciwko SoT się skończyły : /
BBS. Hmm, w dniu w którym postanowiłem rzucić to w cholerę napisał kilgore: "siema, słuchaj, cośtamcośtam a tak przy okazji - idziesz do BBS?".
cóż, tak wyszło :p