Piloci żywi i wykrzykują że lecą dalej, a miejsca w samolocie mają standard wyższy niż poprzedniu, więc jakie jebło?
Kiedyś na tej trasie latał wypełniony po brzegi Boeing, czasem się popsuł i nie mógł wystartować, ale jak już się udało, to na pokładzie obficie chlupotało dobre wino, jadło się tłusto i obficie, siedzenia może nie były najwyższych światowych standardów, czasami komuś wyssało bagaże przez nieszczelny luk, ale kto tam zwracał uwagę podróżując w wyśmienitym towarzystwie. No i była to spora nowość, wszak wcześniej było tylko puszczanie latawca samemu.
A potem coś zaczęło się zmieniać. Wino skwaśniało, żarcie zjełczało, na siedzeniach pojawiły się wprawdzie nowe wzorki, materiał obić też wymieniono, ale na jakiś gryzący w dupsko. Rozpoczęcie wesołej podróży zaczęło wymagać coraz większej ilości skomplikowanych procedur i czasochłonnych przygotowań, piloci na informacje, że po kabinie pizga złem i chujozą odkrzykiwali "it is fine as it is". I w sumie okrzyki można by znieść, ale na pokładzie zaczęło być kurewsko daleko od "fine", ten i ów ewakuował się upewniając przy tym, że wszyscy pasażerowie widzą, jak wyskakuje. Inny znów przesiadał się na pociąg lub autobus albo zgoła zaprzestawał podróżowania, od czasu do czasu kukając w biuletyn swojej do niedawna ulubionej linii lotniczej i utwierdzając się w smutnym przekonaniu, że to już nie to samo. Liczba tych, którzy zrazili się do lotnictwa w ogóle po próbnym locie, pozostaje nieznana.
I wtedy wystartował Aerofłot z obsługą mówiącą po angielsku, którego Tupolewem, co ciekawe, lata niewiele mniej osób, niż kiedyś Boeingiem. Tego drugiego zamieniono zresztą na Embraera, w perspektywie zaś pozostaje Cessna. Nikt nie twierdzi, że w wąskim gronie nie można się dobrze bawić, ale nie ma co udawać, że Cessna to nadal hurr durr Boeing.
Az ciekaw jestem jak dlugo bedzie to trwalo Co za kilka tygodni zrobia nowa aktualizacje, nagle wszyscy przejda na 2238, po czym wroca na pozostale serwery po kilku dniach?
2238, nawet jeśli z tajemniczych powodów kompletnie wymieni załogę, przywróci stan serwera z jesieni 2009 i obieca każdemu kto ściągnie klienta mleko, ciastka i darmowe pornosy, będzie miało podobny problem co FODE, na którym grają głównie twórcy z kilkoma kolegami - marka, znak firmowy, rozpoznawalność, pierwsze skojarzenie, nazwij to jak chcesz. FODE kojarzy mi się z Xenomem, Ferrari pod piramidami (koniecznie "z egiptuw iksde") i paroma innymi mało pochlebnymi rzeczami. I chyba nie tylko mi, skoro status serwera nie dobił jeszcze nigdy do trzech cyferek - a przecież, na demony i diabły, to Fallout w Europie! Post-kurwa-apo w Londynie i Moskwie, nie byle szysz.
Czym miałoby zachęcić 2238 po nawet gruntownych zmianach, skoro plugawi starcy wiedzą, że to taki serwer na którym ciągle wszystko się nerfi i trzeba mieć pierdylion altów, żeby w ogóle ruszyć z miejsca, a nowicjusze poczytają brednie takie jak ten temat i nawet nie będą zawracać sobie głowy?
Sensownym wydaje się utrzymanie 2238 jako serwera dla hardkorowych madmaxwannabes, którzy dostają wzwodu od harshowatości cyklu produkcyjnego shotguna i nie przeszkadza im, że tydzień czasu rzeczywistego biegają szukając nie wyczerpanych kamyków, by w weekend poganiać brahminy albo postrzelać sobie z kilkoma kolegami do gekonów. Nie żeby strzelanie do gekonów to było coś złego, one tak śmiesznie się roztapiają trafione plazmą.