- Powiedz jakąś liczbę.
- Sto.
- Sto jeden, wygrałem, tej!
- Ale jak to?
Do stu wiader śluzu wanamingo, nie wytrzymam.
- Tej, słyszałeś, jak przychodzą ghoul, mutant i wieśniak z Modoc do baru, a barman do nich "wypierdalać!"?
- Nie, opowiedz.
Nie wytrzymam, zaraz im przypieprzę. No, przypieprzyłbym, gdyby nie byli moimi, pożal się Mistrzu, kolegami z gangu. Piąty dzień siedzimy w sraczu ... to znaczy trzymamy strategiczną pozycję, a ja już słyszałem wszystkie dowcipy z ubogiego repertuaru tych kataryniarzy. Właściwie kataryniarz nie musi błyszczeć intelektem, ma tylko dobrze rozpylać wagony pestek i nie dać się zabić za szybko. Może od dźwigania tej masy żelastwa i narkotyków, które wcinają tak ochoczo, nie wszystkie lampy we łbach nagrzewają im się dostatecznie dobrze? Zresztą czepiam się bez sensu, zawsze kiedy schodzi mi Jet, staję się drażliwy jak dziwka z Nowego Reno, której z powodu zamieszek w centrum znów biznes nie wyszedł.
- ... i wtedy weszła jego stara, ehe he.
- Ehe he he he.
- No, he ehe.
Ta, ten też już znam. Rozkaz to rozkaz, dowódca chyba wie, co robi, każąc nam tu sterczeć jak fiuty na weselu. Z początku wygłaszał propagandowe bzdury, jaką to niby ważną misję pełnimy, jak to przyczyniamy się do wzmocnienia kontroli w mieście, jak zdobywamy szacun wśród ludności, bla bla. Ale od tego nie znikną te muchy i ten smród, na który składały się co najmniej trzy pokolenia tutejszych obdartusów. Dziwny pomysł, zabunkrować się w miejskim kiblu. Że niby jesteśmy tu trudniejsi do zauważenia, że nie musimy zaraz paradować po głównej ulicy, szczerząc się do dziewuch.
- Tej, widziałeś?
- Nie, co niby?
- Łazi tu ktoś, kurwa tej.
- A tam, spizgałeś się tymi małymi zielonymi i masz zwidy. Posłuchaj tego ...
Żeby tu jeszcze naprawdę coś chodziło. A tak zachęcali i wabili, sława i łupy, mówili, akcja, adrenalina, przygoda, mówili, co będziesz robił sam ...
- Ehe ehe ehe, dobre tej.
- No, dobre, ehe he.
I co? I gówno, bez żadnej przenośni. Czy to naprawdę musi tak wyglądać? Czy na całym Pustkowiu nie znajdzie się nic lepszego do roboty? Srał gekon kasę, nie mam kiedy tego wydać, zresztą do tutejszego burdelu i tak nie mam wstępu, odkąd wszystkie ciuchy przesiąknęły mi tym kiblem. A może tak rzucić to wszystko w cholerę i ruszyć gdzie indziej?
Może.