W Fallouta zagrałem będąc jeszcze w szkole podstawowej. Ni cholery nic z angielskiego nie rozumiałem i nie miałem zielonego pojęcia gdzie znaleźć water chipa. Później był Fallout 2, a później FT, obydwa łyknąłem jak młody pelikan. FOnline znalazłem w newsie na 13tym schronie, dzień bądź dwa po rozpoczęciu otwartej bety, reakcja była typowa: "O kurwa, Fallout w necie!" i klik na download. Imba złodzieje w miastach, instantkille raz na 4-5 strzałów, strzały w oko zza pleców, powszechne zjawisko typków z M60/minigunem kampiących każdego możliwego grida (nie, nie było preview, a w słynnym Modoc działało tylko główne wejście i było okampione 24h na dobę, ku uciesze tych którzy rozpoczęli grę spawnując się w tej dziurze - nie, nie było starting locations też).
Dziś sam jestem dziadkiem...err od dłuższego czasu loguję się do gry tylko z chęci wysadzenia w powietrze paru frajerów, ewentualnie opierdolenia co lepszych fantów z bazy innych frajerów (zjawisko równie częste, co pełne zaćmienie Słońca i równie ekscytujące). Dramat, płacze, pogróżki gwarantowane :>
Jeśli zaś o wiek chodzi, to w gangu mieliśmy/mamy ze trzech typków w wieku 29-30, pozostali są w wieku 23-26 lat, czasem jakiś szczyl typu Florian się znajdzie..