Nawet jeśli ten spontaniczny event był zaplanowany przez małą grupkę to nie zmienia faktu, że mogła być fajna. Ważne, że inne, postronne osoby dołączyły się do zabawy. Jak dla mnie to sukces. Pamiętam jak LAW zorganizowali Knights of Ni, gdzie dzięki pomocy Samiry (dała robes) lataliśmy wokół NCR i kazaliśmy bluesuitom przynieść nam a shruberry (dramatyczna muza w tle). Szkoda, że tylko jedna osoba chciała się w to bawić